Chrystus nie bierze korony z błota

    Jakiś czas temu grupa około tysiąca osób pikietowała przed Pałacem prezydenckim, aby Jezus Chrystus został intronizowany na Króla Polski. Nie chodzi nawet o sam pomysł, którego tutaj na wokandę specjalnie nie potrzeba wyciągać. Warto spojrzeć na sprawę inaczej – z punktu widzenia monarchisty. Demokraci bowiem mają swój tok rozumowania, który zakłada błędne założenia. Widać to wyraźnie w tym przypadku, kiedy lud (ależ to strasznie brzmi) chce intronizować jakąś postać na Króla.

   Zacząć należy od tego, że lud nie może intronizować kogoś na władcę, ponieważ żaden Król nie weźmie korony z błota. Takie przypadki były w Szkocji, Polsce i na całym świecie. Jeżeli zaś pretendent takową koronę z błota (czyli z ludu) podejmie, to już na miano władcy nie zasługuje. Król to osoba namaszczona przez Boga, albo dochodząca do władzy jak Augusto Pinochet – mowa tu o zbrojnym dojściu do interesującej nas funkcji. Tylko tacy ludzie mają prawo do intronizacji. Co ciekawe, w historii niektórzy z nich zapisali się pozytywnie. Przywołany już tu Pinochet co prawda wprowadził represje polityczne, ale większość ekspertów jest zdania, że inaczej wybuchłaby wojna domowa, pochłaniając nieskończoną ilość ludzkich istnień. Dyktator zrobił zatem to, co musiał, choć na pewno nie każdego takie rozumowanie przekona. Polska zaś miała swojego wodza – Józefa Piłsudskiego. Jego poglądy odłożyć należy na bok (jedni uznają go za niepokornego socjalistę, a inni za despotę i agenta austriackiego). Trzeba powiedzieć, że postać ta uratowała Polskę przed sowietami. Zapanowała też w jakiejś mierze nad szalejącym ludem, czyli demokracją. Pomnik Piłsudskiego stoi nadal pod Belwederem, a ludzie wypowiadają się o nim z szacunkiem, równocześnie zapominając, iż był to w istocie ktoś na miarę Pinocheta. Obóz w Berezie Kartuskiej stworzył właśnie Józef Piłsudski, aby wykosić robiącą w kraju zamęt opozycję. Na pierwszy ogień poszli faszyści i komuniści (bardzo dobre rozwiązanie, chyba, że ktoś nie ma cohones). Ciekawe również jest to, że nie czcimy Jerzego Buzka, Lecha Kaczyńskiego, Putina, Merkel i Donalda Tuska jako mężów stanu. Miejsce na piedestale sław zostawiamy właśnie dla Napoleona, Piłsudskiego, Ludwika XIV, Aleksandra Wielkiego i Cezara. Żaden z nich nie był jednak intronizowany przed lud.

   Jezus Chrystus jest Królem niezależnie od tego, czy zostanie intronizowany, czy też nie. Oczywiście, to dotyczy tylko katolików. Dla innych religia to zwykła bujda. Nie ma to jednak żadnego znaczenia dla obiektywnej prawdy, bo jeżeli katolicy mają rację to nie będzie koniecznym powoływanie na tron Chrystusa. Swoją drogą, czy to przypadkiem nie uwłacza Synowi Bożemu? Wydaje się, że tak. Na dodatek sam Kościół do takich pomysłów podchodzi z uśmiechem i nie chce nawet udzielać komentarzy. Raz tylko pewien hierarcha zauważył, iż takie pomysły nie są zbyt trafne. Może warto posłuchać biskupów? Czasem lud powinien zrozumieć swoje ograniczenie i oddać decyzję w ręce innych. Lud w końcu to tylko rzesza niewykształconych osób, które zawsze są pewne swoich racji, a zazwyczaj się mylą, choć tu już nie wiadomo kiedy, bo raz wybierają wodę, a raz ogień (a to PiS, a to znów PO – i gdzie w tym logika?).

Jacek Ponikiewski

Polecane artykuły:



Kreator stron - łatwe tworzenie stron WWW